niedziela, 17 marca 2013

Sajgonki


wiec przepis bazuje na http://www.wielkiezarcie.com/recipe54.html

a tu jego zmieniona przeze mnie wersja (spolonizowana i uproszczona):

Ogólnie można dodać co kto lubi :) trudno skopać przepis jeśli ma się wyobraźnie.

Mięso mielone (najlepiej wieprzowe, wołowe lub ich mieszanka) podsmażyć na patelni i wrzucamy do miski. Cebulkę kroimy w kostkę i przesmażamy z solą, dodajemy do miski. Kroimy w pręciki marchewkę (ok 2x2x50 mm) i podsmażamy na patelni aż będzie mięciutkie, dodajemy do miski. Pieczarki kroimy w plasterki i przesmażamy, ale delikatnie tylko żeby wodę odparować. Nie za mocno bo będzie podeszwa. Dodajemy do miski. Liście kapusty pekińskiej pourywać na duże kawałki (bez twardego rdzenia, chyba ze ktoś chce ale to musi go zmiękczyć na patelni osobno) lub pociąć na grube paski. Następnie przesmażyć na patelni i dodać do miski.


Zagotować wodę,zdjąć z gazu, dodać do niej makaronu ryżowego. Jak makaron będzie miękki pociąć na kawałki długości ok 2cm i dodać do miski. Wszystko wymieszać, doprawić sosem sojowym, pieprzem (lub ostrą paprykę, jak kto chce). Sprawdzić smak. Jeśli ktoś chętny to można dodać świeżą kolendrę (liście). Po sprawdzeniu smaku dodajemy jedno lub dwa jajka (surowe). Wymieszać ponownie wszystko. Farsz gotowy.

Jak robimy, na desce (lub czystym blacie) będziemy zawijać sajgonki. Przygotowujemy ciepłą wodę (niektórzy dodają do niej trochę piwa - że wtedy sie nie rozrywają, ale ja uważam że rozrywają sie jak są za ciasno zwinięte i zbyt duże). Moczymy jeden arkusz papieru ryżowego kładziemy go szybko na desce. Łyżką nakładamy farszu i zawijamy. Najpierw rolujemy potem w trochę ponad połowie, zawijamy brzegi do środka i zawijamy do końca (powinna być szczelnie zamknięta i zrobiona niezbyt ciasno). Odkładamy żeby troszkę przeschły (wtedy lepiej się smażą). I następne.....


Jeśli nie dodajemy jajka do farszu to on może spokojnie przeleżeć w lodówce (pewnie z jajkiem też nic się nie stanie ale można je dodać na samym końcu) do następnego dnia.

Smażenie, lejemy dużo oleju do patelni (lub frytkownicy jak ktoś bogaty lub robi dla legionu głodnych). Rozgrzewamy go mocno i wrzucamy sajgonki. Smażymy aż papier będzie lekko brązowy (ale nie przypalony). Wyjmujemy gorące i kładziemy na papier aby pozbyć się tłuszczu (wtedy są chrupiące).

Ja podaję z sosem słodko-pikantnym TaoTao do którego dodaję świeży czosnek (przez prasę przepuszczony) i sosu sojowego do smaku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz